O Psychoterapii

Tekst ukazał się w dniu 26.07.2011 r. w Gazecie Pomorskiej.

Gazeta Pomorska. Narastające tempo życia, wszechobecny stres stanowią wyzwanie dla współczesnego człowieka, z którym nie zawsze umie on sobie poradzić. Pojawiają się wówczas problemy i naturalna potrzeba ich przezwyciężenia. Na początku próbujemy sami. Dopiero nieskuteczność tych prób skłania nas do poszukiwania pomocy na zewnątrz. Zastanawiamy się być może nad skorzystaniem z usług psychologa ?

Tomasz Jabłkowski. Decyzja, by skorzystać z fachowej pomocy to optymalna sytuacja. Często dopiero ostre objawy – silny lęk, depresja – praktycznie uniemożliwiając normalne życie, zmuszają do zwrócenia się po profesjonalną pomoc. Gdy ich nie ma brakuje motywacji. Nikt nie chce myśleć, że sobie sam nie radzi albo być zaliczonym do jednostek odbiegających od normy. Przeszkadza duma i zaprzeczanie. Ludzie chcą być silni i polegać na samych sobie. To się zmienia, ale takie mentalne bariery nadal można zaobserwować.

GP. Kiedy więc warto rozważyć możliwość zwrócenia się po pomoc ?

TJ. Ogólnie ludzie powinni szukać pomocy kiedy ich zachowanie, myśli, uczucia, a także wspomnienia nie pozwalają im w pełni realizować ich potencjału w relacjach międzyludzkich, w pracy, w szkole. A więc wówczas, gdy robią coś co im nie służy, myślą o sobie w sposób odbierający im pewność siebie, doświadczają negatywnych emocji, które nie pozwalają się cieszyć życiem. Mogą być nadmiernie przywiązani do przeszłości utrzymując w sobie bolesną ranę i nie pozwalając się jej zagoić. Mogą być zbyt „uziemieni” teraźniejszością, czując się przytłoczonymi prozą codziennych spraw i obowiązków. Mogą wreszcie pozwalać, by przyszłość i zamartwianie się co ona przyniesie paraliżowała ich lękiem. To kwestie o wiele subtelniejsze niż objawy lęku panicznego uniemożliwiające praktycznie normalną egzystencję. Tak naprawdę obniżają one znacząco jakość życia blokując rozwój.

GP. Laikowi trudno rozeznać się w ofercie usług ukierunkowanych na pomoc osobom borykającym się z problemami psychicznymi. Gdy już podjęliśmy decyzję o zwróceniu się do profesjonalisty, gdzie się zgłosić, do kogo się udać ?

TJ. Wybór konkretnej osoby, od której chcemy uzyskać pomoc, konkretnej oferty jest bardzo istotną kwestią. Należy zrobić to niezwykle starannie. Najważniejsze jest profesjonalne przygotowanie terapeuty. Tu rodzi się problem jak to ocenić. Niestety nadal na rynku usług psychoterapeutycznych panuje wolna amerykanka. Brak regulacji prawnych jasno określających kto może, ale przede wszystkim kto absolutnie nie może tego rodzaju pomocy psychologicznej świadczyć. Aktualnie może właściwie każdy. Laikowi bardzo trudno zweryfikować jakość oferty. W trakcie trwania terapii jak i bezpośrednio po jej zakończeniu subiektywne zadowolenie z niej może być złudne. Niekoniecznie jest dobrą miarą oceny jej skuteczności.

GP. Terapeuta jest miły, empatyczny, wrażliwy na potrzeby klienta, daje wsparcie. To nie wystarcza?

TJ. Empatia, dobra relacja, w której klient poczuje się bezpieczny to podstawa terapii. Warunek konieczny, ale bardzo często niewystarczający. Spełnianie oczekiwań klienta to często droga donikąd w terapii. Osoba zależna na przykład będzie poszukiwała w terapeucie kogoś kto się nią zaopiekuje. Gdy tę potrzebę zaspokoi poczuje się niewątpliwie bezpiecznie. Ale tak naprawdę źródło jej problemów, czyli deficyt autonomii, pozostaje nietknięte, a wręcz utrwalone.

GP. To wszystko wydaje się bardzo skomplikowane.

TJ. Ale właśnie dlatego warto osobie niewtajemniczonej to nieco odkomplikować. Mam nadzieję, że ta rozmowa się do tego przyczyni.

GP. Czym się więc kierować przy wyborze terapeuty ?

TJ. Przede wszystkim twardymi faktami. Należy zwrócić uwagę gdzie terapeuta zdobywał kwalifikacje zawodowe i czy to szkolenie posiada rekomendację Polskiego Towarzystwa Psychologicznego lub Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Najlepiej obu naraz. Informacje na ten temat można znaleźć w internecie. Szkolenie powinno być zwieńczone certyfikatem wydawanym przez daną szkołę lub wyżej wymienione organizacje. Tu uwaga. Proces szkolenia terapeuty wymaga czasu i jest związany ze zdobywaniem konkretnych zawodowych doświadczeń. Brak certyfikatu nie stanowi więc okoliczności dyskwalifikującej terapeutę, o ile znajduje się on na drodze do jego uzyskania. Praca każdego terapeuty powinna być ponadto superwizowana, czyli poddawana systematycznemu nadzorowi merytorycznemu. Niezmiernie ważne jest, by superwizor posiadał do tego konieczne kwalifikacje. Sprawą często przemilczaną w ofertach usług psychoterapeutycznych pozostaje kwestia osobistych doświadczeń terapeuty w pracy terapeutycznej nad własnymi problemami. Chodzi tu o wymóg przejścia własnej psychoterapii jako ważny element przygotowania do zawodu. Na przykład, by uzyskać certyfikat psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychologicznego wymagane jest udokumentowanie 250 godzin terapii własnej !

GP. W potocznym mniemaniu psychoterapeuta to okaz zdrowia psychicznego. Po co mu więc terapia ?

TJ. W całej populacji osób naprawdę dobrze funkcjonujących jest stosunkowo niewiele. Większość z nas boryka się z mniejszymi lub większymi problemami. Nierzadko mniej lub bardziej uświadamianym motywem wyboru zawodu psychoterapeuty jest pragnienie pomocy samemu sobie. To fach, który pozwala niejako w majestacie prawa zająć się własnymi problemami. Ale też często specyfika tych trudności uwrażliwia na problemy innych. Wyostrza zdolność do wnikania i rozumienia, często ukrytych, psychologicznych mechanizmów odpowiedzialnych za zachowanie innych osób. To niewątpliwie tworzy dobre predyspozycje do tego zawodu. Ważne jest oczywiście też coś innego. Dobra samoświadomość, znajomość samego siebie terapeuty pozwala skuteczniej pomagać. Prosty przykład. Nadmiernie wspierający, nadopiekuńczy terapeuta, który nie jest tego świadomy, nie ma możliwości korygowania tych postaw w pracy z pacjentem. Będzie w efekcie wzmacniał jego tendencje zależnościowe. Im więcej takich białych plam u terapeuty, tym większa szansa, że terapia będzie bardziej służyła pomagającemu zaspokajając jego własne potrzeby, niż osobie, która po pomoc się zwróciła. Doświadczenie bycia „po drugiej stronie barykady” jest czymś niezwykłym. Zmienia sposób patrzenia na relację pomagania raz na zawsze. Pozwala znacznie lepiej rozumieć, a właściwie czuć, różne zjawiska i procesy obecne w psychoterapii. Pozwala być bardziej empatycznym.

GP. Są różne szkoły terapeutyczne. Czy ważne jest do której z nich terapeuta należy ?

TJ. Faktycznie psychoterapeuci często pracują w różnych podejściach teoretycznych. Wiąże się to z różnym rozumieniem funkcjonowania psychologicznego człowieka. Odmiennymi poglądami na źródła problemów oraz na metody i techniki pomocy. Tak naprawdę jednak odmienne orientacje w psychoterapii koncentrują się na pewnych aspektach psychiki człowieka pomijając lub traktując z mniejszą uwagą inne. Terapia poznawcza na przykład skupia się na procesach poznawczych. Upatruje w błędnym myśleniu podstawowego źródła problemów. Ale człowiek to nie tylko myśli. Większość podejść rozumiejąc fakt, że skuteczna pomoc nie może opierać się na tak zredukowanej wizji istoty ludzkiej, skłania się i ewoluuje w kierunku bardziej zintegrowanego spojrzenia. Wydaje się, że ortodoksyjne trzymanie się sztywnej filozofii uświęconej tradycją nie służy terapii. Każdy terapeuta wychodzi z różnej bazy, by potem twórczo budować własny warsztat, własną tożsamość zawodową. Musi się to odbywać w zgodzie z osobistymi, indywidualnymi preferencjami i predyspozycjami osobowościowymi. Wiedza i doświadczenie warunkujące umiejętność budowania i weryfikowania różnych hipotez dotyczących funkcjonowania pacjenta jest oczywiście nie do przecenienia. Opanowanie warsztatu, metod, technik jest niezbędne. Tak naprawdę jednak terapeuta pracuje sobą, a każdy pacjent jest inny i wymaga bardzo zindywidualizowanego podejścia. Nie można więc psychoterapii sprowadzić do rutynowego posługiwania się dostępnymi narzędziami. Niestety bywa i tak, że jak się posiada tylko młotek, to może pojawić się pokusa, by wszędzie widzieć gwoździe.

GP. Psychoterapia to dość poważne przedsięwzięcie. Nie można prościej ?

TJ. W potocznej świadomości psychoterapia zaliczana jest do procedur leczniczych działających zgodnie z modelem medycznym. A więc jest lekarz i jest pacjent. Lekarz zleca terapię. Rolą pacjenta jest przestrzeganie tych zaleceń, np. przyjmowanie o określonych godzinach i w określonej ilości przepisanego leku. Pacjent jest bierny. Lekarz aktywny. W psychoterapii to niestety nie działa. Aktywność pacjenta jest tu czymś podstawowym. Można powiedzieć, że pacjent podejmuje wysiłek zmiany samego siebie przy pomocy terapeuty. To często ciężka i mozolna praca. Poszukujemy więc łatwiejszych rozwiązań.

GP. Sięgamy po leki.

TJ. Chciałbym zostać dobrze zrozumiany. Leki psychotropowe w niektórych problemach są nieodzowne. Tak jest w przypadku chorób psychicznych, np. w schizofrenii, czy też w zaburzeniach afektywnych dwubiegunowych, czy też w głębszych postaciach depresji. Również w przypadkach występowania objawów, których nasilenie uniemożliwia lub znacznie ogranicza możliwość względnie normalnego życia lub korzystania z psychoterapii. Często jednak farmakoterapia, w sytuacjach mniej nasilonych trudności, redukuje jedynie nieprzyjemne objawy. Osłabia tym sposobem motywację pacjenta do podjęcia wysiłku niezbędnego do dotarcia, do położonych głębiej, przyczyn problemów.

GP. Czy jest jednak sens rozgrzebywać stare rany ?

TJ. Nie cofniemy tego co się już zdarzyło. Psychoterapia nie rości sobie do tego pretensji. Możemy pracować wyłącznie nad śladami trudnych, bolesnych, czasami traumatycznych doświadczeń. A więc tak naprawdę w terapii same obiektywne fakty z czyjejś biografii nie są przedmiotem jakiegoś szczególnego zainteresowania. Koncentrujemy się raczej na tym, w jaki sposób te doświadczenia zapisały się w pamięci pacjenta. Tylko do tego mamy dostęp. Bywa, że ślady te zapisują się bardzo głęboko. Czasem na poziomie charakteru, cech osobowości pacjenta. Często są ogniskami cierpienia, negatywnych emocji. Człowiek przystosowując się do takiego stanu rzeczy próbuje się na ten ból znieczulić wykorzystując mechanizmy obronne. Może dostarczać sobie różnych bodźców odwracających uwagę od własnych uczuć. Może sięgać po z substancje chemiczne. Nierzadko alkohol. Ale także leki psychotropowe. W tym wypadku samo czasowe uśmierzenie cierpienia nic nie zmienia na poziomie rzeczywistych przyczyn problemów.

GP. Na skróty więc się nie da.

TJ. Psychoterapia łatwa, miła i przyjemna to mit. Ale też najczęściej nie jest to doświadczenie nie do uniesienia. Często wzbudza niepokój, czasami lęk. To naturalne. Wiąże się czasem z dotykaniem spraw trudnych, czasami bolesnych, od których na co dzień staramy się trzymać z daleka. Ale innej drogi do zdrowia nie ma.

GP. To brzmi nieco przygnębiająco. Może coś na zachętę ?

TJ. Korzyści z dobrej terapii są wielorakie. Nie sprowadzają się najczęściej do zredukowania uciążliwych objawów. Odmiennie niż w modelu medycznym człowiek w wyniku terapii nie powraca do zdrowia, ale to zdrowie zyskuje. Nierzadko po raz pierwszy w dorosłym życiu. Celem psychoterapii jest oczywiści pomoc osobie zgłaszającej konkretne problemy. Można pracę z pacjentem skoncentrować wyłącznie na uciążliwych symptomach. Na przykład na lęku przed pająkami. Dość często bywa jednak, że do uzyskania bardziej trwałych efektów trzeba uwzględnić całokształt funkcjonowania osoby. Nie jedynie wyizolowane aspekty. W takim wypadku poprawa objawowa stanowi jak gdyby efekt uboczny innych, głębszych zmian. Najistotniejsze wydaje się tu odblokowanie procesów rozwojowych. Pozwoli to na wyjście ze sztywnego, schematycznego poziomu funkcjonowania. Innymi słowy człowiek uzyska możliwość czerpania z własnych doświadczeń życiowych. Zaczyna uczyć się na własnych błędach. Korygować obraz siebie i innych w oparciu o różne docierające do niego informacje, którym nie zaprzecza, których nie zniekształca. Droga do zmiany stoi otworem.

GP. Czy rzeczywiście za pomocą rozmowy można się tak bardzo zmienić ?

TJ. Podstawowym narzędziem używanym w psychoterapii jest słowo. Posługiwanie się językiem to specyficznie ludzka umiejętność. Daje ona trudne do przecenienia możliwości. Na przykład w zakresie regulacji procesów psychicznych. Ktoś kiedyś powiedział, że tylko myśl pochwycona w sieć liter żyje, tworzy, działa, wszystko inne rozwiewa wiatr. Znaczenie ma werbalizacja naszych wewnętrznych doświadczeń, zamykanie ich w słowa. To co się dzieje w nas w środku często wiąże się z emocjonalnym chaosem. Język pozwala to ogarnąć i wprowadzić jakiś ład, porządek. Język staje się więc nośnikiem uczuć, które dzięki słowom mają szanse zostać wyrażone. Pozwala na tworzenia planów, alternatywnych wersji rzeczywistości. Umożliwia to zdystansowanie się wobec doraźnie działających bodźców. Język kształtuje nasz mózg.

GP. Psychoterapia nie koncentruje się więc wyłącznie na psychice ?

TJ. Psychoterapia zmienia mózg. Relacja terapeutyczna, interwencje, którymi posługuje się terapeuta zmieniają mózg pod względem biochemicznym. W stopniu porównywalnym z działaniem leków psychotropowych. Stwarzając sprzyjające środowisko do powstawania nowych połączeń nerwowych, modyfikuje także mózg na poziomie strukturalnym. Dzięki czemu może on funkcjonować w sposób bardziej zrównoważony. To fakty potwierdzone badaniami naukowymi. The End

P.S. Zachęcam do zapoznania się ze stosunkowo nowym nurtem w psychoterapii, z definicji krótkoterminowym, ukierunkowanym na głęboką zmianę struktur psychicznych osobowości – Intensywną Krótkoterminową Psychoterapią Dynamiczną / więcej na : ISTDP /.Oferuję psychoterapię w tym podejściu.


Top